
Perspektywy na dzisiejszy dzień zapowiadały się dużo gorzej niż faktycznie było. Budząc się na rozruch słyszałam jak leje deszcz i mocno wieje (mam łóżko przy oknie). Gdy wyjrzałam przez nie widok nie napawał optymizmem i entuzjazmem na nadchodzący dzień. Było bardzo ciemno - ciemniej niż zwykle, padał deszcz, a drzewa pod oknami „hulały”.
Z decyzją co robimy na treningu czekaliśmy do ostatniej chwili i mimo, że nadal padało, a reszta wybrała się już na ergometr my twardo postanowiłyśmy iść na wodę (tylko nie ergometr).
Wynosząc wiosła miałam jednak mieszane uczucia czy jednak dobrze robimy w końcu nie zbyt przyjemnie jest moknąć. Po 5 min rozgrzewki, co nas bardzo ucieszyło, przestało padać a trening kończyłyśmy z przyświecającym słoneczkiem.
Dziś wypadało nasze wolne popołudnie więc już wcześniej zaplonowałyśmy wypad do sklepu. Niestety, gdy po obiedzie przyszła pora wyjścia znowu się rozpadało. Na szczęście na ratunek przyszli nam trenerzy i pan Jasio (kierowca busa wożącego łódki). Zabrałyśmy się z nimi. Busem miałyśmy okazję przejechać kilka słynnych, wąskich hiszpańskich uliczek. Odwiedziliśmy najpierw plac Hiszpański, a potem udaliśmy się na zakupy.
I tak pomimo czarnych widoków na początku dzień zakończył się dość szczęśliwie. Poniżej dodaję kilka nowych fotek.
Jutro po pierwszym treningu łódki zostaną rozkręcone i wyruszą w podróż do Polski, bo w Nowej Zelandii będzie na nas czekać nowa łódka firmy Hudson. Będzie koloru białego, identycznego jak jedynka na której pływam.
Pozdrowienia z Sewilli
Agnieszka
Z decyzją co robimy na treningu czekaliśmy do ostatniej chwili i mimo, że nadal padało, a reszta wybrała się już na ergometr my twardo postanowiłyśmy iść na wodę (tylko nie ergometr).
Wynosząc wiosła miałam jednak mieszane uczucia czy jednak dobrze robimy w końcu nie zbyt przyjemnie jest moknąć. Po 5 min rozgrzewki, co nas bardzo ucieszyło, przestało padać a trening kończyłyśmy z przyświecającym słoneczkiem.
Dziś wypadało nasze wolne popołudnie więc już wcześniej zaplonowałyśmy wypad do sklepu. Niestety, gdy po obiedzie przyszła pora wyjścia znowu się rozpadało. Na szczęście na ratunek przyszli nam trenerzy i pan Jasio (kierowca busa wożącego łódki). Zabrałyśmy się z nimi. Busem miałyśmy okazję przejechać kilka słynnych, wąskich hiszpańskich uliczek. Odwiedziliśmy najpierw plac Hiszpański, a potem udaliśmy się na zakupy.
I tak pomimo czarnych widoków na początku dzień zakończył się dość szczęśliwie. Poniżej dodaję kilka nowych fotek.
Jutro po pierwszym treningu łódki zostaną rozkręcone i wyruszą w podróż do Polski, bo w Nowej Zelandii będzie na nas czekać nowa łódka firmy Hudson. Będzie koloru białego, identycznego jak jedynka na której pływam.
Pozdrowienia z Sewilli
Agnieszka