Ostatni tydzień oprócz rutynowych działań upłynął mi na przygotowaniach do Świąt Bożego Narodzenia. Kompletowaniu upatrzonych prezentów, sprzątaniu, gotowaniu. Są to moje ulubione święta. Mimo, że już po nich chciałabym wszystkim złożyć najlepsze życzenia.
Jak co roku w Wigilię Michał przebrał się za Mikołaja. Wiedział, że w tym roku będzie ciężko „oszukać” Arka więc zadbał o najmniejszy szczegół. Nawet jakieś stare buty wynalazł w domu, bo jak mówił „ja poznałem ciotkę po butach”. No i udało się. Mnie najbardziej ucieszyło jak Arek otrzymał swój pierwszy prezent - klocki „Piraci atakują” i zamiast powiedzieć dziękuję wykrzyknął : „Właśnie to chciałem dostać!”. Oczywiście jak wcześniej byliśmy w sklepie nieświadomie sam go wybrał tylko, że my mu powiedzieliśmy że „Zadzwoniliśmy do Mikołaja i powiedział, że jak będziesz grzeczny to Ci go przyniesie.” Tradycją też stało się, że aby otrzymać przyniesiony prezent trzeba wykonać zadanie wymyślone przez Mikołaja. Jest przy tym mnóstwo śmiechu i zabawy. Najlepsze było jak mój szwagier – Jarek, którego prezent był podpisany „Jaro” miał zarapować wierszyk (bo Mikołaj stwierdził że :„Jaro? to chyba dla jakiegoś rapera prezent więc zaprezentuj nam coś). Na szybko powstało: „Jestem Jaro i kocham swoją staro”. Trzeba było wtedy zobaczyć minę mojej siostry ... Dostałam też płytę ze zdjęciami, które zostały zrobione podczas urodzin Arusia w przedszkolu. Również zapraszam do obejrzenia poniżej. Pozdrawiam gorąco Agnieszka Wczoraj miała miejsce bardzo ważna uroczystość. Aruś skończył 5 lat. Już w sobotę, gdy nie chciał iść spać Michał przekonała go słowami „Jak się jutro obudzisz będziesz miał już 5 lat!”. W niedzielny poranek powitaliśmy go „Dzień dobry nasz pięciolatku”. Aruś uśmiechnął się szeroko i zaśpiewał „Dziś są Arka urodziny”.
Popołudniu, w gronie rodzinnym, odbyło się uroczyste zdmuchnięcie świeczek i konsumpcja tortu, który tworzyliśmy z Michałem dzień wcześniej. Cieszę się że w tym roku mogłam spędzić ten dzień razem z nim, bo poprzednie 2 lata z rzędu byłam w tym czasie na zgrupowaniach w Zakopanym. Z racji tego, że dzień 12 grudnia wypadał w niedzielę, a w poniedziałki jest basen, w przedszkolu urodziny Arusia zostaną wyprawione jutro. Zapraszam do obejrzenia zdjęć. Pozdrawiam Agnieszka Zima mocnym akcentem zawitała do Polski.
Poniedziałkowe opady śniegu tak sparaliżowały Warszawę, że trasę, którą przy dużych korkach pokonywałam w godzinę, tym razem jechałam 3,5 godziny. Dla przechodniów musiało to bardzo zabawnie wyglądać, jak połowa kierowców, łącznie ze mną, wysiadała z samochodów by usprawnić działanie wycieraczek. Tego dnia Michał jak zwykle pojechał do szkoły na rowerze. Też musiał bardzo interesująco wyglądać. Nawet pewna pani jak stała obok niego na światłach popatrzyła na niego i popukała się w głowę. We wtorek na 10.40 miałam umówione pobranie krwi w Carolina Medical Center. Mając na względzie przeżycia dnia poprzedniego, zawiozłam po 8 Arka do przedszkola i wyruszyłam do kliniki. Niestety i tak się spóźniłam bo na środku skrzyżowania przy zjeździe z trasy siekierkowskiej popsuł się autobus. Pisząc ten wpis również jadę w gigantycznym korku, ale w autobusie zapełniając sobie tracony czas. Wczoraj na wykładzie poznaliśmy wyniki naszych „kartkóweczek”. Udało mi się być w nielicznym gronie osób które ją zaliczyły :) Podsumowując Warszawa zimą to po prostu masakra: gigantyczne korki, zimno, ogromne zaspy na chodnikach. Jedynie chyba tylko Aruś jest zadowolony bo teraz jeździ sankami do przedszkola i pyta się kiedy będziemy lepić bałwana osiłka (bo teraz „awansował” do grupy osiłków w przedszkolu). Pozdrawiam Agnieszka |